Jak powstrzymać „cichego zabójcę”?

Lekarze oddziałów toksykologicznych każdego dnia przekonują się jak zgubny wpływ na zdrowie człowieka może mieć tlenek węgla. W wielu przypadkach nie są jednak w stanie przemówić do rozsądku ofiar - te po wyleczeniu zatrucia często wracają do swoich złych nawyków. Jedynym sposobem na rozwiązanie problemu pozostaje eliminacja źródła zatruć.

Rozmowa z Doktorem Piotrem Hydzikiem, Kierownikiem Oddziału Toksykologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie

 

Dlaczego tlenek węgla jest tak niebezpieczny dla naszego zdrowia i życia?

Dr Piotr Hydzik: Przede wszystkim ze względu na swoje właściwości. Nie dość, że go nie widzimy, to jeszcze go nie czujemy, co sprawia, że nasze zmysły nie  alarmują nas o potencjalnym niebezpieczeństwie. Do zatrucia wystarczy jego niewielka ilość we wdychanym powietrzu i to w stosunkowo krótkim czasie. Najczęściej zatrucie tlenkiem węgla „zauważamy” dopiero w momencie wystąpienia pierwszych objawów. A wtedy może już być za późno. W określeniu tlenku węgla mianem „cichego zabójcy” nie ma więc żadnej przesady.

Tlenek węgla dostaje się do naszego organizmu poprzez płuca. Co dzieje się z nim dalej?

- Przede wszystkim upośledza mechanizm dostarczania tlenu do komórek oraz powoduje zahamowanie ważnych życiowo procesów metabolicznych. Skutkiem tego komórki organizmu nie mają wystarczającej ilości tlenu do życia, zaczynają więc funkcjonować w warunkach metabolizmu beztlenowego i ostatecznie obumierają. Narządy takie jak mózg, serce oraz mięśnie szkieletowe, mają największe zapotrzebowanie na tlen i z tego powodu jako pierwsze reagują objawami na głód tlenowy.

 

Jakie są objawy zatrucia?

- zależy to od wielu czynników. Wśród nich możemy wymienić: stężenie tlenku węgla w atmosferze, czas narażenia, wiek ofiary (najbardziej wrażliwe na działanie tlenku węgla są małe dzieci oraz osoby starsze), choroby współistniejące (miażdżyca układu sercowo-naczyniowego, choroba niedokrwienna, schorzenia płuc), a nawet zwiększony wysiłek fizyczny, który istotnie zwiększa zapotrzebowanie organizmu na tlen. W mózgu pojawia się nagły ból i zawroty głowy, mogą też wystąpić nudności i wymioty. W ostateczności niedotlenienie może doprowadzić do pełnej utraty przytomności i śpiączki. W przypadku serca, ofiary zatrucia najczęściej odczuwają kołatania, duszność, a w cięższych przypadkach pojawiają się dolegliwości bólowe w klatce piersiowej przypominające ból zawałowy. Choć niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, objawy niedotlenienia mięśni szkieletowych są równie dotkliwe. Podczas zatrucia dochodzi bowiem do nagłego spadku napięcia mięśni, osłabienia ich siły, przez co ofiara, nawet jeżeli zachowuje świadomość, nie jest nawet w stanie ruszyć przysłowiowym palcem, a co za tym idzie opuścić samodzielnie łazienki.

Co istotne, w ciężkich przypadkach zatruć uszkodzeniu może ulec w zasadzie każdy narząd i często są to uszkodzenia nieodwracalne. 

Co powinniśmy zrobić kiedy wystąpią pierwsze objawy zatrucia?

- Mając w mieszkaniu potencjalne źródło tlenku węgla (np. piec gazowy, piec węglowy, kominek) należy niestety liczyć się z możliwością zatrucia. Warunkami sprzyjającymi są nie tylko wadliwie działająca instalacja grzewcza, wentylacja oraz występujące w danej chwili warunki pogodowe, ale i nasze złe nawyki i zachowania. Bardzo często zamykając się w czasie kąpieli w małych łazienkach, zatykamy wszelkie otwory wentylacyjne, dogrzewamy łazienkę innymi źródłami ciepła, kąpiemy się przy stale pracującym piecyku gazowym. To błąd! Notorycznie słyszy się również o nierozszczelnionych oknach w mieszkaniu, nieprofesjonalnie przeprowadzonych remontach, braku detektorów tlenku węgla w mieszkaniach, a nawet braku reakcji na wzbudzany przez niego alarm. Kąpiąc się powinniśmy więc zachować choćby podstawową czujność. Każda zmiana warunków panujących w łazience w postaci nagłego wzrostu temperatury, wilgotności, zaparowywania lustra, a nawet zmiana koloru płomienia gazu w piecyku, powinna być alarmem, że dzieje się coś niedobrego. W momencie pojawienia się objawów zatrucia powinniśmy więc natychmiast zgasić piec, jak najszybciej opuścić łazienkę, otworzyć okna i zrobić szybki przewiew. Oczywiście najlepiej też kąpać się wyłącznie wtedy, kiedy nie jesteśmy sami w domu. Nie powinniśmy też zamykać drzwi do łazienki na klucz, bo jeśli coś się stanie, trzeba je będzie wyważyć. A my sami, próbując uciekać z łazienki, też możemy wpaść w panikę i siłować się z zamkiem zdecydowanie zbyt długo.

Jak możemy pomóc osobie zatrutej?

- Trzeba pamiętać, że nie ma co zgrywać bohatera. W ten sposób sami możemy stać się ofiarą i nie będzie już nikogo, kto mógłby nam pomóc. W pierwszej kolejności powinniśmy zająć się otwarciem okien, zgaszeniem pieca, przewietrzeniem pomieszczenia, a następnie wyniesieniem lub wyprowadzeniem ofiary z miejsca zatrucia - tym samym zlikwidujemy bezpośrednią przyczynę narażenia na tlenek węgla. Wzywamy telefonicznie ratownictwo medyczne (nr 112 lub 999) i dopiero wtedy możemy udzielać pomocy zatrutemu. Jeżeli osoba zatruta jest przytomna, w większości przypadków wystarczy jej uspokojenie, zakazanie wysiłku fizycznego, okrycie kocem dla ogrzania. Do momentu przyjazdu pomocy medycznej cały czas obserwujemy pacjenta, badamy jego reakcje na głos, zwracamy uwagę czy nie ma problemów z oddychaniem. Nieprzytomnego, który samodzielnie oddycha połóżmy w pozycji bocznej bezpiecznej. Nigdy nie podawajmy czegoś do picia z uwagi na możliwość zachłyśnięcia. Z kolei u pacjenta nieprzytomnego z bezdechem, spróbujmy udrożnić drogi oddechowe poprzez lekkie odgięcie głowy do tyłu i uniesienie żuchwy. Jeżeli poprzez przybliżenie nosa do ust, obserwację przepływu powietrza oraz uniesienia klatki piersiowej nadal nie stwierdzimy oddechu, rozpoczynamy czynności resuscytacyjne w postaci uciskania klatki piersiowej oraz wykonywania sztucznych oddechów ratowniczych. Pamiętajmy też, że przy ewentualnym upadku ofiara mogła doznać jakiegoś urazu, zwłaszcza głowy czy kończyn. Dlatego podczas wynoszenia ze strefy narażenia unikajmy nadmiernego szarpania oraz ciągnięcia za kończyny.

Czynności resuscytacyjne należy kontynuować do momentu przyjazdu pomocy medycznej lub powrotu czynności oddechowej. W każdym przypadku zatrucia należy także przekazać pomocy medycznej informacje dotyczące okoliczności i czasu narażenia, możliwości podtopienia w wannie, urazów, współistniejących schorzeń, ewentualnej ciąży. W trakcie udzielania pierwszej pomocy medycznej na miejscu zdarzenia, jak i w trakcie transportu do najbliższego szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR-u), pacjent musi otrzymywać tlen.

Czy w każdym przypadku zatrucia, niezależnie od jego stopnia, wskazana jest hospitalizacja?

- Zdecydowanie tak, hospitalizacja jest zawsze zalecana. W pierwszym momencie po stwierdzeniu zatrucia nie jesteśmy w stanie od razu przewidzieć jego przebiegu i wystąpienia możliwych powikłań, dlatego konieczna jest obserwacja pod okiem specjalisty.

Jak wygląda proces leczenia?

- Standardem terapii zatruć tlenkiem węgla jest leczenie stuprocentowym tlenem. Po przewiezieniu pacjenta do SOR kontynuuje się rozpoczętą wcześniej tlenoterapię, dokonując jednocześnie ponownej oceny stanu pacjenta oraz wdrażając leczenie objawowe i procedury swoiste dla stanów zagrożenia życia. Pobiera się również krew na oznaczenie tzw. karboksyhemoglobiny, która jest wiarygodnym parametrem potwierdzającym zatrucie tlenkiem węgla. Następne kroki uzależnione są od stanu pacjenta oraz stwierdzonych w badaniach odchyleń. Na tym etapie postępowania należy także rozważyć tlenoterapię w komorze hiperbarycznej. W Krakowie są obecnie już dwie takie komory - u nas, w Szpitalu Uniwersyteckim oraz w szpitalu im. L. Rydygiera. Tlenoterapia w komorze hiperbarycznej nie jest jednak leczeniem obligatoryjnym zatrucia tlenkiem węgla i istnieją do niego konkretne wskazania. W lekkich, niepowikłanych przypadkach, hospitalizacja jest krótkotrwała i zajmuje tylko kilka dni. W cięższych przypadkach hospitalizację wydłużają nie tylko obecne objawy i powikłania zatrucia, ale także konieczność przeprowadzenia oceny szkód w oparciu o badania obrazowe jak i neuropsychologiczne.  

Jest możliwe całkowicie odtrucie organizmu?

- Pamiętajmy, że tlenek węgla nie podlega w organizmie metabolizmowi i akumulacji. Nie wdając się w szczegóły można powiedzieć, że jest go tyle, ile podczas narażenia połączyło się z hemoglobiną lub innym białkiem jak mioglobina. Skracając czas narażenia oraz prowadząc umiejętnie tlenoterapię, przywracamy prawidłową funkcję białek transportujących tlen, zwiększamy ilość tlenu rozpuszczoną fizycznie w krwi, a tym samym przywracamy prawidłowe utlenowanie tkanek i komórek. Można to nazwać detoksykacją. Szkopuł tkwi w tym, że niektóre nasze tkanki (mózg, serce) są bardzo wrażliwe na niedotlenienie i nawet krótkotrwała ekspozycja na tlenek węgla może je nieodwracalnie uszkodzić.

Czyli zatrucie tlenkiem węgla może spowodować długofalowe konsekwencje w naszym organizmie?

- Najczęściej zatrucie tlenkiem węgla nie pozostawia trwałych szkód czy uszkodzeń narządowych. Co prawda niektórzy pacjenci zgłaszają przemijające objawy subiektywne w postaci bólów głowy, obniżonej koncentracji, uwagi, zdolności uczenia się, zapamiętywania, kojarzenia, jednak u większości z nich objawy całkowicie ustępują zwykle po upływie miesiąca od zatrucia. Po przebyciu ciężkich zatruć, wymagających leczenia w ramach intensywnej terapii, bywa że wspomniane wcześniej nie ustępują, utrwalają się, pojawiają się też cechy zespołu psychoorganicznego, zespołu Parkinsona, a nawet zaburzenia natury psychiatrycznej (zaburzenia nastroju, lęki). Mówimy wtedy o tak zwanych późnych objawach neurologicznych i psychiatrycznych. Na szczęcie są one obserwowane bardzo rzadko.

Ilu pacjentów trafia do Was z powodu zatrucia tlenkiem węgla i jak dużo przypadków zatruć kończy się najgorszym, czyli śmiercią?

-W Krakowie i okolicach z roku na rok obserwujemy trend spadkowy w hospitalizacjach. Obecnie jest ich około 300 w ciągu roku. Najwięcej zgonów odnotowuje się na miejscu zdarzenia, z kolei u osób hospitalizowanych śmiertelność jest bardzo niska i w naszym ośrodku nie przekracza jednego przypadku rocznie. Większości tych sytuacji dałoby się uniknąć i na wiele rzeczy mamy wpływ, pozostaje jednak czynnik ludzki, który nie zawsze jest podatny na zmiany. Nie jest rzadkością, że trafiają do nas „recydywiści”, dla których zatrucie tlenkiem węgla nie jest pierwszyzną. Mimo tego wciąż nie zdecydowali się na wymianę lub naprawę urządzenia, wciąż zatykają otwory wentylacyjne i nie inwestują w zakup detektora tlenku węgla, który wydaje się być najtańszym sposobem na uniknięcie zatrucia. Ale jak można przemówić do osoby, która słyszy alarm a mimo tego wciąż bierze kąpiel w łazience do czasu utraty świadomości? Ponieważ w około 80-90 proc. przypadków miejscem zatrucia tlenkiem węgla jest łazienka, najlepszym środkiem prewencyjnym pozostaje wyeliminowanie źródła problemów, a więc piecyków gazowych. Moim zdaniem jest to najbardziej sensowny i efektywny sposób eliminacji zatruć domowych tlenkiem węgla.

wywiad dostępny również na stronie www.cieplawodabezpiecyka.pl


Powrót

Ważne:
strona wykorzystuje pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych w plikach cookies m.in. w celach statystycznych oraz w celu dopasowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkownika. W programie służącym do obsługi internetu możesz zmienić ustawienia dotyczące akceptowania plików cookies.

Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących plików cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji, wraz ze wskazówkami dotyczącymi zmiany ustawień, można znaleźć w Polityce prywatności

Zamknij